czwartek, 19 lipca 2012

W gniazdku...

Architektura nie jest prostą sprawą, gdy wszedłem do pomieszczeń, które miałem fotografować, zamurowało mnie. Zwykle szukam dominującego elementu pomieszczenia, a następnie buduję opowieść fotograficzną wokoło niego, szukając wspólnego kontekstu. W tych przestrzeniach jest jednak tak wysublimowana równowaga, że sporo czasu musiałem się zastanawiać od czego zacząć... chyba znalazłem. Podzieliłem się swoim spostrzeżeniem z projektantem. W pomieszczeniu dominowały... drzwi (łącznie osiem przejść !!!) Ponieważ jest to przestrzeń wypoczynku i relaksu dla powiększającej się rodziny, nie mogło tak być. Zatem projekt wymagał ukrycia drzwi i sprawienia, aby pewne elementy zrównoważyły poczucie tymczasowości i "przechodniości" pomieszczenia. Ta długa rozmowa uświadomiła mi też, że jeśli chcesz być zrównoważony, twoja przestrzeń też taka być musi (szczęśliwie w moim studyjku również panuje "równowaga" między rozgardiaszem a porządkiem  ;-).